7 stycznia 2016

Czysty język

* Uwaga wpis zawiera inwektywy

Język w rzeczywistości Femdom

Oglądając jakikolwiek filmowe (czy to wątek poboczny w pełnometrażowej produkcji, dzieło poświęcone tej tematyce w całości, czy krótkometrażowy filmik na YT nie ma tu najmniejszego znaczenia) zawsze wpada nam w ucho spora ilość soczystych wulgaryzmów.

Czy tak samo jest w rzeczywistości?
Czy każda Domina musi przeklinać jak szewc?

Ja nie przeklinam.
(no, prawie nigdy)                                                                           

W sypialni przekleństwa i obelgi po prostu nie są mi potrzebne. Swoją pozycję można wyrazić przecież również słowem cywilizowanymi. Forma, dykcja, ton wypowiedzi i mowa ciała jeśli są odpowiednio dobrane zdziałają sto razy więcej niż zwykła "kurwa" rzucona od niechcenia.

Jeszcze bardziej dziwi mnie używanie określeń typu "baba, dziwka, pizda, pipa, itp. " 

Zastanawia mnie celowość używania określeń kobiety lub jej intymnych sfer w celu deprecjonowania uległego. Negatywna feminizacja zdecydowanie leży po za moim światopoglądem. 

Powiem więcej, uważam to za bezmyślne i bezcelowe. Bo co możemy tym osiągnąć? Wytworzenie skojarzenia  cech kobiecych z czymś gorszym? negatywnym?
Jeśli nazywamy uległego psem lub szmatą, to dlatego, że te określenia oznaczają dla nas coś brudnego, gorszego i tak chcemy by poczuła się karana werbalnie osoba.
A gdy nazywamy go babą? To chcemy?...właściwie co?

Brukać piedestał na którym się stoi? 


A może...
             ...to tylko brak wyobraźni autorów filmowych obrazów by przestawić specyfikę naszych relacji? 
Przecież -tak łatwiej

A co wy myślicie o przekleństwach?
Podniecają? Odrzucają?

Pozdrawiam - Szpilka

2 komentarze:

  1. Witam.
    Ilość wyświetleń filmików okraszonych wulgaryzmami, świadczy jednak o tym, że amatorzy bluzgania są dość liczni. Nie sądzę więc, że to tylko "brak wyobraźni autorów"... Jest popyt na niecenzuralne słownictwo, jest więc i podaż.
    Unikam przeklinania na co dzień. W sytuacjach łóżkowych jednak, sporadyczne użycie słów niecenzuralnych przez moją Panią działa na mnie dość stymulująco. Oczywiście nie mówię o niekończącym się rzucaniu inwektywami w moim kierunku, przerywanymi słowem "k..." zamiast przecinka. Jednak czasem... Jako wyrażenie silnych emocji Pani... tak, lubię niekiedy usłyszeć z Jej ust niecenzuralne słowa, jako pikantny dodatek.

    Pozdrowienia dla Twórców niniejszego bloga.
    zolander

    OdpowiedzUsuń
  2. Wulgaryzmy są dla osób z ubogim słownictwem. Zdecydowanie nie pasuje to do obrazu Bogini.

    OdpowiedzUsuń